Nasiono Records




Leżą przede mną trzy nowe płyty: Pure Phase Ensemble 2, Damo Suzuki & Popsysze oraz Karol Schwarz All Stars - Hi, Mom ! Dzicy Święci nie uzurpują sobie prawa do bycia branżowym portalem, profesjonalnie zajmującym się rynkiem muzycznym nie mniej uważamy, że jesteśmy dosyć wyrobionymi odbiorcami a momentami i samymi muzykami więc pozwoliłem sobie na krótką, subiektywną ocenę.

Mój wcześniejszy entuzjazm związany z pojawieniem się pierwszej płyty Pure Phase Ensemble nie osłabł, ale utrzymuje się wciąż na tym samym poziomie. Dwójka nie podsyca we mnie tego ognia, który wybuchł z niespodziewaną siłą "debiutu". Traktuję ją raczej jako formę chęci jak najpełniejszego udokumentowania całego zjawiska jakim jest PPE. I to jest OK. Muzycznie nie znajduję tam takich rodzynków jak "Electra Glide" czy "No Movement". Niestety, podobne refleksje dotyczą drugiej płyty - Damo Suzuki & Popsysze. Damo jest ikoną psychodelii, ale często ilość nie łączy się z jakością. Ta uwaga dotyczy przeróżnych projektów, w których uczestniczy Damo i wielu wydawnictw, w których figuruje jego nazwisko. Jedne są słabsze, inne lepsze. Zarejestrowany wspólnie z Popsysze album nie jest zły, ale dla mnie trochę "bez życia". Proszę nie zrozumieć, że obie płyty oceniam negatywnie - nic bardziej mylnego. To przyzwoity materiał, ale nie pozostawia po sobie zachwytu.

Od opisanych na wstępnie płyt odbiega zupełnie płyta Karol Schwarz All Stars "Hi, Mom!". Dla mnie to pozycja wyjątkowa i co na prawdę rzadko mi się zdarza przesłuchałem ją longiem 3 razy pod rząd. Klimatycznie niespotykanie równa i konsekwentna od samego początku. Przenosi słuchacza w bajkowe, oniryczne światy. Zupełnie nie zgadzam się z opiniami malkontentów, że monotonna, nudna - i że wcześniejsze były lepsze etc. Kompletne bzdury. Nikt  nie powiedział, że zespoły mają grać non-stop wciąż to samo. Stylistyczna ewolucja powoduje właśnie, że powstają płyty ciekawe, poruszające, niebanalne - za przeproszeniem nawet tacy Beatlesi z płyty na płytę stawali się coraz bardziej poważni :) Taka właśnie jest "Hi, Mom!" - świadectwem rozwoju nie tylko artystycznego, ale być może i duchowego. Pewnie, że "Rozewie" jest zajebiste, ale było minęło i teraz KSAS jest w innym punkcie - nie mniej ciekawym. Jedyny mankament, który chciałbym wytknąć jako słuchacz to to, że płyta ukazuje się w wersji CD-R - jest ryzyko, że po prostu któregoś dnia ta muzyka wyparuje w kosmos. --- Piotr Bussold

0 komentarze:

Prześlij komentarz

    Serpent.pl